Skuteczna nauka języków obcych

Nie oszukujmy się. Aby otworzyć sobie dzisiaj drzwi do lepszego życia, wymagane jest posługiwanie się co najmniej dwoma językami: ojczystym i innym wybranym. Najczęściej wybór pada na angielski, bo jest najbardziej rozpowszechniony na świecie. Jeżeli wiadomo już, że trzeba się uczyć, to jak to robić skutecznie?

Kucie list słówek nic nie daje

Najstarsza we wszechświecie, znana każdemu uczniowi, metoda. Jej użycie jest skuteczne, ale tylko na krótką metę. Przez uczenie się na pamięć całych, długich, monotonnych słupków, nie zapamiętamy ich na dłuższy okres czasu, a przecież o to głównie chodzi. Lepiej jest założyć sobie zeszyt i wykorzystać metodę alternatywną. Bardzo dobrym pomysłem jest układanie zdań z danym wyrazem, czy frazą, dlatego że zmusza nas to do dodatkowego wysiłku intelektualnego. Kolejna dobra idea to budowanie drzewek powiązań. Inaczej nazywa się to mapą myśli lub, przywołując skojarzenia z dziecięcych rysunków, „słoneczkiem”. Do trzonu, dorysowujemy kolejne promyki, na końcu których trzeba zapisać charakterystyczne kolokacje. Oprócz leksyki taka forma notatki ma również za zadanie pobudzić funkcjonalność języka. Kiedy nie mamy pomysłów, jak rozwinąć wystarczająco nasz rysunek, zawsze z pomocą przyjdą słowniki, zarówno te tradycyjne, jak i internetowe. Coraz bardziej popularne stają się fiszki, znane od wielu lat proste narzędzie, które znacząco ułatwia naukę. Nic innego, tylko zwykły kartonik, ze słówkiem w jednym języku na awersie, a w drugim na rewersie. W miarę postępów w zapamiętywaniu, są one przenoszone do kolejnych przegródek w pudełku, ale kiedy się pomylimy, trafiają na sam początek. Jak widać, skutecznie i naturalnie w ten sposób segreguje się nowe słownictwo według stopnia trudności.

Z językiem na co dzień

Idziesz na zakupy? Masz do zrobienia kilka rzeczy zapisanych na liście, by je odhaczyć? Można połączyć obowiązki z nauką i tworzyć tego typu zestawienia w języku obcym, co z pewnością zaowocuje w przyszłości. Nauka czynności praktycznych to podstawa. Bardziej naturalnym i oczywistym, przebywając np. w Stanach Zjednoczonych, będzie pisanie tego typu krótkich notatek po angielsku, bo będzie on służył do komunikacji. O tyle, o ile może się to wydać dziwne w Polsce, tak należy potraktować ten zwyczaj jako regularne ćwiczenie. Podobnie jak z chodzeniem na siłownię – zacząć powoli i lekko, by później rozkręcić się i dokładać kolejne poziomy wyzwania.

Mów, mów, mów…

To również ćwiczenie umiejętności, która znajdzie swoje zastosowanie w przyszłości. Jeżeli nie mamy dostępu do kogoś, kto zna język na podobnym stopniu zaawansowania, albo nie stać nas na zajęcia z native speakerem, zawsze pozostają różnego rodzaju aplikacje mobilne. Zrzeszają one ludzi chętnych do rozmowy w różnych językach i z różnych części świata. Pozwala to zaznać choć namiastki rozmowy z kimś, kto nie umie polskiego. Te z reguły odbywają się pod presją, gdyż pojawia się chęć osiągnięcia określonego celu dość ograniczonymi środkami. Z tego powodu, pierwsze szlify lepiej już nabyć w domu, w przyjemnej i przyjaznej eksperymentom atmosferze.

Nie ma jednej drogi

Skutecznie języków obcych da się nauczyć tylko dzięki własnej pracy i chęciom. Warto jest działać wielotorowo, dając mózgowi różne doznania, dzięki czemu zapamiętywanie okaże się dokładniejsze i bardziej długotrwałe. Najważniejsze jest nie zarzucać używania języka, gdyż w miarę odstawiania go na boczny tor, po prostu zapomina się wiele kluczowych kwestii dotyczących przeróżnych zagadnień. Dobrze by było, gdyby nauka sprawiała uczniowi przyjemność oraz by istniał jasno określony cel – coś jak trafienie do nieba dla chrześcijanina. Wtedy wszystko będzie miało ręce i nogi, dzięki czemu zamiast straty czasu, nauka uznana zostanie za efektywną inwestycję we własną przyszłość.