Czy zdalne nauczanie powróci?

Wraz z wyhamowaniem poziomu zakarzeń wstrzymaliśmy naukę zdalną w szkołach. Drugi semestr uczniowie zakończyli w sposób tradycyjny i pierwszy raz od dwóch lat hucznym zakończeniem roku szkolnego przywitali wakacje. Jednak wirus nie jest jedyną przeszkodą na drodze do normalnej edukacji. Od lutego śledzimy bacznie wydarzenia za naszą wschodnią granicą, które przyczyniają się do ogólnoświatowego kryzysu. Zarówno pandemia jak i wojna spowodowały ekonomiczne zmiany, które działają na naszą niekorzyść jako zwykłych ludzi. Stoimy aktualnie przed jednym z największych kryzysów jakie trawiły nas od lat. Uczniowie i nauczyciele zadają sobie pytanie odnośnie nauki zdalnej i tego czy powrócą od września przed ekrany komputerów. Dla jednych jest to optymistyczna wizja, dla innych niekoniecznie. Nad zdlanym nauczaniem panuje nieskończona debata między jego zwolennikami jak i przeciwnikami. Jednak co musiałoby się stać by nauka zdalna ponownie stała się naszą rzeczywistością?

O nauce zdalnej – czy wróci?

Wielu ekspertów twierdzi, że we wrześniu możemy spodziewać się nagłego przyrostu zachorowań w skutek czego najdzie nas kolejna fala. Widzimy w ostatnich dniach, ponowne wzrosty zakażeń i osób chorych. Lekarze alarmują, że pomimo zniesienia obostrzeń wirus nadal jest wśród nas.

Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek jednak uspakaja, że w chwili obecnej nie ma sygnałów, które mogłyby świadczyć o tym, że dzieci będą uczyć się za pomocą metod nauki na odległość – takie informacje przekazał również serwis informacyjny www.newsinfo.pl. Jendakże z drugiej strony ten sposób edukacji jest nadal otwartym scenariuszem. A Minister przekonuje, że nauczeni poprzednimi doświadczeniami powinniśmy dać radę z tym rodzajem kształcenia. Dodatkowo od teraz to dyrektorzy szkół mają decydować o tym kiedy dana placówka wdraża sposób nauki zdalnej.

Co jeszcze może spowodować powrót nauczania zdalnego?

Jednakże nie tylko powracające fale  mogą przyczynić się do zmiany trybu nauczania. Polska jak i Europa stoją pod znakiem kryzysu energetycznego. I jak we wrześniu może on być jeszcze nieodczuwalny to paźdzerinik może już powiać chłodem.

Dyrektrorzy będą mogli zamknąć szkoły gdy temperatura w placówce nie będzie odpowiednia, a najpóźniej trzy dni od zamknięcia wprowadzić naukę zdalną. Gminy jednak mówią, że nie zamierzają oszczędzać na ogrzewaniu szkół kosztem uczniów. Jednak wizja kryzysu jest dla nas dość realna. I w przypadku gdy rzeczywiście będzie jej brakować szkoły przejdą na naukę zdalną. Warto zwrócić uwagę, na fakt że do tej pory obowiązywały już przepisy pozwalające na zamknięcie placówki z powodu braku odpowiedniej temperatury w budnyku. Teraz po prostu mamy możliwośc kontunuowania nauki w sposób zdalny.

Czy więc grozi nam przejście znowu na naukę zdalną? Zawsze istnieje taki cień szansy i nie ukrywają tego nawet rządzący i eksperci. Opowiedzianość jednak będzie w rękach dyrektorów. Po drugie musimy zastanowić się czy w dobie ewentualnego kryzysu i przerw w dostawie energii każdy będzie miał równy dostęp do edukacji.